KOT?
Dlaczego kot?
Weź do domu kota. Będziesz miał na kogo zrzucić winę za wszystko, co potłuczesz, rozlejesz, czy porysujesz.
Weź kota do domu. W trakcie najgorętszej wymiany zdań z żoną, gdy zrobi się już naprawdę groźnie, zawsze istnieje szansa, że nagle sie na niego zapatrzy, przestanie na ciebie zwracać uwagę, a potem rozlegnie się: "A cóż to za śliczna łapeczka!", a że kot ma cztery łapy, żona niemal na pewno nie wróci już do rozmowy z tobą.
Weź do domu kota. Zimnolubna żona przestanie wciąż zakręcać kaloryfery, bo przecież koteczek tak lubi się na nich grzać.
Weź kota do domu. Zawsze, gdy czegoś nie zrobisz - a powinieneś - będziesz mógł wytłumaczyć, że akurat kot tam leżał. Albo właśnie wlazł ci na kolana, więc niby jak miałeś wstać.
Weź kota do domu. Z żoną wegetarianką to jedyna szansa na mięso w lodówce.
I gdy jest ci już tak ciepło, jesteś najedzony i nie musisz nic robić, a nawet jak zrobisz, to i tak nie twoja wina, to pomyśl tylko: a gdyby tak w domu były dwa koty....?
(tekst pochodzi z dwumiesięcznika KOT nr XI/XII 2005)